Nazywam się Kasia Trzonek-Maciejewska, a moja przygoda z pisaniem zaczęła się dużo wcześniej, niż pewnie myślisz – bo w wieku 8 lat. To wtedy dostałam od babci pierwszy pamiętnik. Pachnący, zamykany na kłódkę, dokładnie taki, jaki przychodzi do głowy, gdy ktoś ironicznie mówi o „pamiętniczku”. A jedna zapisane w nim kartki stały się moją tajną przestrzenią, miejscem, gdzie mogłam mówić szczerze o swoich emocjach, lękach i marzeniach. To z nich wyczytałam rzeczy, które okazały się przełomowe podczas mojej terapii lata później.
Przez lata pisałam w momentach, gdy czułam, że się rozpadałam – gdy życie stawiało przede mną trudności, a ja potrzebowałam uporządkować chaos w głowie. Ale nawet nie myślałam, że to może być coś, co jest potężnym narzędziem, z którego może korzystać absolutnie każdy.
Zawodowo przez siedem lat zajmowałam się księgowością w korporacji, a potem przebranżowiłam się i zaczęłam pracować jako copywriterka, bo… zawsze chciałam pisać. I naprawdę to lubiłam!
Ale dwa miesiące po powrocie z urlopu macierzyńskiego, straciłam pracę. To był moment, w którym musiałam się zastanowić: co dalej? Wiedziałam, że nie chcę wracać na etat i być znów zależną od innych, a jednocześnie nie miałam przestrzeni, by wziąć pełną odpowiedzialność za projekty klientów – małe, chorujące dziecko mnie potrzebowało.
I wtedy, podczas krótkich wakacji w Maladze, zdarzył się piękny zbieg okoliczności: podczas samotnego spaceru pomyślałam, że chciałabym znów więcej pisać dla siebie. Gdy wróciłam do moich chłopaków, mój mąż wręczył mi notes i długopis. Uznałam to za znak – a teraz wiem, że to był pierwszy świadomy krok w kierunku tego, co dzisiaj robię.
Potem natknęłam się na książkę Jamesa Pennebakera i Richarda Smytha, „Opening Up by Writing It Down”, a później – na Center for Journal Therapy. Te odkrycia utwierdziły mnie w przekonaniu, że pisanie jest nie tylko narzędziem twórczym, ale też formą autorefleksji i dbania o siebie.
Certyfikowana Instruktorka metody Journal to the Self wtedy brzmiała jak nieosiągalne marzenie. Ale zrobiłam to. Po wymagających tygodniach legendarna Kathleen Adams uznała, że jestem godna tego miana i mogę uczyć jej autorskiej metody, którą przez ostatnich 40 lat poznało już ponad 100 000 osób na całym świecie.
Dziś dzielę się tą praktyką z innymi kobietami. Nie uczę, jak pisać „ładnie”. Pokazuję, jak pisać, by słowa dawały spokój, jasność i siłę. Wierzę, że każdy ma w sobie historie, które warto usłyszeć. Pisanie intuicyjne to droga do siebie – prosta, dostępna i realnie zmieniająca codzienność.
Chcę Ci ją pokazać.